Paszowice podbite

Szybko, łatwo i zgodnie z planem - tak w telegraficznym skrócie można opisać postawę Przyszłości w wyjazdowym starciu z Ratajem Paszowice. Mimo braków kadrowych w zespole z Prusic gospodarze niedzielnej potyczki nie byli w stanie przeciwstawić się wyżej notowanemu rywalowi, a przegrana 0:4 jest tak na dobrą sprawę najniższym z możliwych wymiarów kary wymierzonym przez podopiecznych trenera Jana Skarbka.

Przyszłość od pierwszego gwizdka prezentowała się bardzo dobrze. Solidna gra w obronie, kombinacyjne akcje często grane na jeden kontakt i ostrzeliwanie bramki Rataja. Taka postawa Przyszłości szybko przyniosła efekt w postaci bramki Rafała Tura, któremu nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do pustej już bramki po tym jak wyłożył mu ją jak na tacy Adrian Sojka.

Nie minął kwadrans a było już 2:0. Wszystko za sprawą niezwykle efektownego trafienia autorstwa Adama Pałki, który z dystansu przymierzył w same "widły". Mimo kilku często stu procentowych okazji do podwyższenia rezultatu wynik do przerwy nie uległ już zmianie.

W drugich 45-minutach obraz gry nie zmienił się. W dalszym ciągu to goście kontrolowali boiskowe wydarzenia. Sytuacja ekipy z Paszowic stała się jeszcze bardziej nie do pozazdroszczenia gdy w 55.minucie z boiska musiał zejść ich golkiper, który w starciu z Rafałem Turem nabawił się groźnie wyglądającej kontuzji. Między słupkami musiał stanąć jeden z zawodników z pola i jak się później okazało zaprezentował się całkiem przyzwoicie. Owszem dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki po golach Patryka Skarbka (z karnego) i drugim Rafała Tura, ale gdyby nie on rezultat końcowy mógłby być znacznie wyższy.

Podsumowując Przyszłość zgodnie z planem wzięła rewanż za niespodziewaną przegraną z Ratajem, która miała miejsce na jesieni. Zwycięstwo pozwoliło zespołowi z Prusic przeskoczyć w tabeli Wilkowiankę Wilków, która w sobotę uległa w Janowicach Dużych miejscowym Błękitnym 0:2.

20.kolejka ligowa

Rataj Paszowice - Przyszłość Prusice 0:4 (0:2)

Bramki: Tur x2, Pałka, Skarbek P.